• Ukraińcy nie boją się atomowych gróźb Kremla. Pociski coraz częściej spadają setki kilometrów w głębi Rosji. Rosjanie zaczęli budowę linii obronnych na własnym terytorium. "Trzydniowa" operacja specjalna nie idzie po myśli Putina. Ukraińcy zmienili taktykę uderzeń na rosyjskie cele. Atakują już nie tylko cele na bezpośrednim zapleczu frontu, ale przenoszą wojnę na terytorium Federacji Rosyjskiej. Robią to etapami. Najpierw atakowany był Biełgorod, leżący 40 km od ukraińskiej granicy. Pociski spadły na lotnisko, koszary, centrum logistyczne i warsztaty naprawcze.Przez cały październik i listopad, ukraińskie uderzenia powtarzały się co kilka dni, niszcząc rosyjską infrastrukturę wojskową. Zniszczone  udrażnianie kanalizacji nadarzyn  zostały systemy przeciwlotnicze, rozbite obozowisko Rosgwardii, stacje transformatorowe. Rosjanie zaklinali się, że to wszystko kwestia przypadku. Ośmieleni rosyjską bezczynnością, Ukraińcy postanowili uderzyć dalej.Groźba taktycznego ataku atomowego spowszedniała wobec tragedii, która dzieje się tam cały czas - uważa Link-Lenczowski. - Ukraina walczy o przetrwanie, ataki rakietowe niszczą infrastrukturę cywilną. Codziennie giną i zostają ranni żołnierze i cywile. Gospodarka jest w znacznej mierze sparaliżowana. Pytanie, czy przy ogromnym ryzyku "politycznym", jakie musieliby podjąć Rosjanie, odpalając ładunek jądrowy, osiągnęliby znacząco więcej w porównaniu z działaniami konwencjonalnymi. Cały świat kalkulował to ryzyko. Również Ukraińcy 

    - Armia Ukrainy od pewnego czasu walczy z przeciwnikiem, starając się zniszczyć jego logistykę i bezpośrednie zaplecze jednostek frontowych. Osiąga w ten sposób dwa cele. Pierwszy z nich to paraliżowanie rosyjskich działań ofensywnych, drugi - w nieco dalszej perspektywie - to osłabienie przeciwnika i umożliwienie ukraińskim żołnierzom kontrataku przy jak najmniejszych stratach własnych – wyjaśnia Jakub Link-Lenczowski, wydawca Militarnego Magazynu MILMAG.Konsternację na Kremlu wywołały uderzenia na bazy rosyjskich bombowców dalekiego zasięgu w Diagilewie w obwodzie riazańskim i Engelsie w obwodzie saratowskim. Obie leżą ok. 800-900 km od obecnej linii frontu. Wedle najnowszych danych wywiadowczych uszkodzeniu mogło ulec nawet 10 bombowców dalekiego zasięgu Tu-95, które odpowiadają za uderzenia na cywilną infrastrukturę na Ukrainie. Natomiast Ukraina mądrze wybiera cele na terenie Federacji Rosyjskiej. Są https://udraznianie.waw.pl/udraznianie-rur-nadarzyn/  one kluczowe i atakowane punktowo podczas starannie przygotowanych operacji specjalnych. Nie wydaje mi się, aby Ukraińcy marnowali potencjał swoich jednostek wojskowych na potrzeby zajmowania terytorium Rosji. Mają do wyzwolenia swoje terytorium, w tym Krym. Operacje lądowe, może z wyjątkiem krótkich rajdów mających na celu oskrzydlenie sił rosyjskich okupujących terytorium Ukrainy, wydają się być bardzo mało prawdopodobne - dodaje rozmówca.

    - Zwłaszcza, że mogłyby częściowo zmienić sposób postrzegania tego konfliktu na świecie. Rosyjskie fortyfikacje czy też deklaracje powołania lokalnych sił obronnych wydają się być rosyjską próbą zmobilizowania społeczeństwa, w momencie gdy "specjalna operacja wojskowa" przerodziła się w długotrwałą wojnę powodującą coraz większe niezadowolenie Rosjan

    Rosjanie początkowo nie chcieli się przyznawać, że dopuścili do udanych uderzeń na cele w Biełgorodzie. Po ataku w środę, 28 września, Wiaczesław Gładkow, gubernator obwodu biełgorodzkiego napisał, że eksplozje nastąpiły w wyniku wypadku i nieostrożnego obchodzenia się z ogniem.W tym samym czasie oficjalny kanał Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej oskarżał Ukraińców o sabotaż.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :